W nocy z 21 na 22 czerwca 2025 r. Stany Zjednoczone przeprowadziły szeroko zakrojone naloty na trzy kluczowe ośrodki nuklearne Iranu – Fordo, Natanz i Isfahan – w ramach akcji kryptonimowanej „Operation Midnight Hammer”.
Amerykański prezydent Donald Trump wyraził się o niej w superlatywach, twierdząc, że była to „całkowita i kompletna zagłada”, określając działania jako „strzał w dziesiątkę”.
Co mówią służby wywiadowcze?
Tymczasem CIA, Pentagon i Defense Intelligence Agency (DIA) podzielają sceptyczne spojrzenie — według opublikowanych przez CNN i NYT fragmentów tajnego raportu, realny efekt bombardowań to tylko kilkumiesięczne opóźnienie irańskiego programu jądrowego, bez trwałego zniszczenia infrastruktury ani kluczowych komponentów.
Iran podobnie relacjonuje, przekonując, że większość sprzętu i personel została ewakuowana, co zminimalizowało skutki nalotów.
Reakcja Trumpa – złość i oskarżenia
W reakcji na przecieki, Trump oskarżył media, takie jak CNN i New York Times, o publikację „fake newsów” i zaatakował dziennikarzy, nazywając ich „śmieciami”.
Według ustaleń The Atlantic, decyzja o uderzeniu została podjęta już w środę przed nalotem, a zapowiadany czas na negocjacje miał być „zasłoną dymną”.
Czy igraliśmy z ogniem? Perspektywy i zagrożenia
Ekspert prof. Maciej Kisilowski z CEU na antenie TVN24 określił politykę Trumpa jako „hazardową zagrywkę” i zwrócił uwagę, że to sam prezydent stworzył ten problem, wycofując USA z porozumienia nuklearnego z Iranem w 2018 r.
Taktyka „gwałtownego uderzenia i szybkiego wycofania” wpisuje się w model działania Trumpa, który unika angażowania się w długotrwałe wojny, lecz może powodować niestabilność i reakcje odwetowe ze strony Iranu.
Co dalej z programem nuklearnym Iranu?
W deklaracjach politycznych Trump stylizuje się na zwycięzcę, opisując operację jako spektakularny sukces. Tymczasem w oczach służb i analityków efektu strategicznego brak — Iran pozostaje zdolny do kontynuacji prac nad programem jądrowym, a rosnące napięcia regionalne mogą stać się przyczyną kolejnej eskalacji.
W polityce bezpieczeństwa międzynarodowego różnica między „opóźnieniem” a „zniszczeniem” jest kluczowa – i właśnie o nią rozgrywa się debata.