W lasach podmoskiewskiego Puszkina, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Kremla, wznosi się konstrukcja, która bardziej przypomina futurystyczną świątynię Majów niż obiekt wojskowy. To Don-2N, znany w kodzie NATO jako „Pill Box”. Choć jego budowa rozpoczęła się jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, bo w 1978 roku, ten betonowy kolos wciąż pozostaje kluczowym elementem rosyjskiej tarczy antyrakietowej. Dla analityków wojskowych i pasjonatów militariów jest to obiekt fascynujący, łączący w sobie brutalną, sowiecką architekturę z wciąż imponującą elektroniką.
Betonowa góra o niezwykłych możliwościach
Don-2N to unikalna w skali światowej stacja radiolokacyjna o wielofunkcyjnym działaniu. Budynek ma kształt ściętej piramidy o wysokości 33 metrów i długości boku podstawy wynoszącej aż 130 metrów. Do jego wzniesienia zużyto ponad 30 tysięcy ton metalu i gigantyczne ilości betonu, co miało zapewnić przetrwanie nawet w przypadku pobliskiego wybuchu jądrowego. Jednak to, co najważniejsze, ukryte jest wewnątrz i na elewacji. Każda z czterech ścian piramidy wyposażona jest w aktywne anteny układu fazowanego. Dzięki temu radar nie musi się obracać, aby monitorować przestrzeń. Zapewnia to stałą, 360-stopniową obserwację nieba i kosmosu, co w dzisiejszych czasach jest parametrem krytycznym dla bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.

Serce systemu A-135 i kontrola kosmosu
Głównym zadaniem tej instalacji jest wykrywanie i śledzenie międzykontynentalnych pocisków balistycznych, które mogłyby zagrozić Moskwie. Radar jest sercem systemu obrony A-135 (obecnie modernizowanego do standardu A-235 Nudol). To właśnie Don-2N ma za zadanie naprowadzać antyrakiety na wrogie głowice. Jego precyzja stała się wręcz legendarna. Podczas wspólnych eksperymentów ze Stanami Zjednoczonymi w latach 90., rosyjski system był w stanie wykryć w przestrzeni kosmicznej obiekty o średnicy zaledwie 5 centymetrów z odległości tysięcy kilometrów. Mówimy tu o zasięgu detekcji sięgającym nawet 3700 kilometrów, co oznacza, że „oko” piramidy widzi głęboko poza granice Rosji, obejmując swoim zasięgiem znaczną część Europy, w tym oczywiście terytorium Polski.

Czy Don-2N wciąż jest groźny w 2026 roku?
Wydawać by się mogło, że konstrukcja zaprojektowana w zimnej wojnie nie przystaje do współczesnego pola walki, zdominowanego przez drony i broń hipersoniczną. Rosjanie jednak systematycznie modernizują ten obiekt. W ostatnich latach wymieniono w nim kluczowe elementy obliczeniowe, zastępując stare superkomputery Elbrus-2 nowocześniejszymi jednostkami, co znacznie zwiększyło moce przerobowe stacji. Don-2N nie służy tylko do wojny atomowej; pełni on również kluczową funkcję w monitorowaniu sytuacji w przestrzeni okołoziemskiej, śledząc satelity i śmieci kosmiczne.
Dla zachodnich planistów wojskowych ta „piramida” wciąż pozostaje priorytetowym punktem na mapie zagrożeń, udowadniając, że rosyjska inżynieria wojskowa, mimo swoich wad, potrafi tworzyć systemy o niezwykłej żywotności.

