Marzenie o kolonizacji Czerwonej Planety staje się coraz bardziej realne, ale inżynierowie i fizycy stają przed wyzwaniem, które przewidział już Albert Einstein. Okazuje się, że czas na Marsie nie płynie tak samo jak na Ziemi. Zgodnie z najnowszymi wyliczeniami naukowców, marsjańskie zegary spieszą się średnio o 477 mikrosekund na dobę względem ziemskich. Choć dla przeciętnego Kowalskiego to niezauważalna różnica, dla systemów nawigacji kosmicznej to przepaść, która może zadecydować o powodzeniu przyszłych misji.
Grawitacja a upływ czasu – dlaczego Mars się spieszy?
Zjawisko to wynika bezpośrednio z Ogólnej Teorii Względności. W uproszczeniu: im silniejsza grawitacja, tym wolniej płynie czas. Ziemia, będąca znacznie masywniejsza od Marsa, „spowalnia” nasze zegary mocniej niż Czerwona Planeta swoje. Mars ma grawitację o około 62% słabszą od ziemskiej, co sprawia, że czas płynie tam minimalnie szybciej.
Fizycy z NIST (National Institute of Standards and Technology) obliczyli, że ta różnica wynosi średnio 477 mikrosekund (milionowych części sekundy) na każdy ziemski dzień. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana, ponieważ orbita Marsa jest znacznie bardziej eliptyczna niż orbita Ziemi. Oznacza to, że prędkość planety i jej odległość od Słońca zmieniają się drastycznie w ciągu roku, co powoduje wahania tej różnicy o kolejne 226 mikrosekund. To nie jest stała wartość, którą można łatwo „wpisać w Excela” i zapomnieć.
Nawigacyjny koszmar przyszłych kolonizatorów
Można zapytać: „Co za różnica? Przecież to ułamek sekundy”. W życiu codziennym, gdy spóźniamy się na pociąg PKP, sekundy rzadko mają znaczenie. Jednak w świecie precyzyjnej elektroniki i nawigacji satelitarnej, 477 mikrosekund to wieczność.
Współczesne systemy GPS na Ziemi muszą być synchronizowane z dokładnością do nanosekund. Błąd rzędu mikrosekund przekłada się na błąd lokalizacji liczony w kilometrach. Wyobraź sobie, że lądujesz na Marsie, a Twój system nawigacji – nie uwzględniając dylatacji czasu – informuje Cię, że baza znajduje się w Kraterze Jezero, podczas gdy w rzeczywistości jesteś kilkaset metrów dalej, nad krawędzią urwiska. Bez precyzyjnej synchronizacji zegarów między Ziemią a Marsem, stworzenie marsjańskiego odpowiednika GPS czy autonomiczne sterowanie łazikami będzie niemożliwe.
W poszukiwaniu marsjańskiej strefy czasowej
Problem ten wymusza na agencjach kosmicznych stworzenie zupełnie nowego standardu czasu. Do tej pory misje, takie jak te z udziałem łazików Perseverance (na którego pokładzie pracują zresztą polskie podzespoły), posługiwały się czasem misji liczonym od lądowania. Jednak przy stałej obecności ludzi i regularnych lotach, potrzebujemy czegoś na kształt „Marsjańskiego Czasu Koordynowanego”.
Naukowcy pracują nad modelami matematycznymi, które pozwolą komputerom na bieżąco korygować różnice wynikające z relatywistycznych efektów.
To nie jest już tylko domena akademickich dyskusji fizyków teoretycznych – to realny problem inżynieryjny, którego rozwiązanie będzie kosztować miliony dolarów, ale jest niezbędne, by bezpiecznie postawić stopę na Czerwonej Planecie. Zanim wyślemy tam ludzi, musimy najpierw „naprawić” tamtejszy czas.

