Światowa logistyka stoi u progu jednej z największych zmian w historii żeglugi. Chiński gigant stoczniowy, Jiangnan Shipyard, oficjalnie nakreślił plany budowy pierwszego na świecie kontenerowca napędzanego torem. Jednostka, która ma zrewolucjonizować transport morski, ma zostać zwodowana do 2035 roku. To nie tylko demonstracja siły technologicznej Państwa Środka, ale potencjalny punkt zwrotny w walce o dekarbonizację globalnego handlu.
Przełomowa technologia pod pokładem: Reaktor TMSR
Sercem nowej jednostki nie będzie tradycyjny silnik na mazut, ani nawet klasyczny reaktor uranowy znany z lodołamaczy czy lotniskowców. Chińscy inżynierowie stawiają na reaktor na ciekłych solach z paliwem torowym (TMSR – Thorium Molten Salt Reactor). Technologia ta, rozwijana w Chinach od lat (m.in. w eksperymentalnym reaktorze w Wuwei na pustyni Gobi), oferuje kluczowe przewagi nad konwencjonalną energetyką jądrową.
Reaktory TMSR pracują przy niższym ciśnieniu, co drastycznie zmniejsza ryzyko wybuchu czy stopienia rdzenia – w przypadku awarii paliwo po prostu zastyga. Co więcej, tor jest surowcem znacznie tańszym i powszechniej dostępnym niż uran, a same Chiny posiadają jedne z największych jego zasobów na świecie. Nowy statek, projektowany z myślą o gigantycznej ładowności rzędu 25 000 TEU (kontenerów 20-stopowych), miałby operować z niemal zerową emisją dwutlenku węgla, eliminując jeden z głównych problemów współczesnej żeglugi – zanieczyszczenie powietrza.
Koniec ery brudnego transportu i niższe koszty frachtu?
Wprowadzenie napędu jądrowego do cywilnej floty handlowej to gra o wysoką stawkę. Obecnie transport morski odpowiada za około 3% globalnych emisji gazów cieplarnianych. Statek napędzany torem mógłby pływać przez 15–20 lat bez konieczności tankowania. Oznacza to nie tylko brak emisji spalin, ale także uniezależnienie kosztów transportu od wahań cen ropy naftowej.
Dla globalnej gospodarki może to oznaczać stabilizację cen frachtu w długim terminie. Szybsze prędkości przelotowe – osiągalne dzięki potężnej mocy reaktora bez obawy o „spalanie” – pozwoliłyby skrócić czas dostaw z Azji do Europy o kilka dni. W kontekście polskim, gdzie porty takie jak Baltic Hub w Gdańsku (dawniej DCT) regularnie przyjmują największe kontenerowce świata, pojawienie się jednostek atomowych wymagałoby jednak dostosowania regulacji prawnych i procedur bezpieczeństwa w Zatoce Gdańskiej.
Wyścig o dominację technologiczną
Zapowiedź Jiangnan Shipyard to wyraźny sygnał dla konkurencji. Podczas gdy zachodnie firmy, takie jak TerraPower czy Core Power, również pracują nad morskimi reaktorami (celując z demonstratorami w podobny okres, czyli okolice 2035 roku), Chiny zdają się przechodzić od fazy badawczej do konkretnych projektów komercyjnych. Wcześniejszy projekt, KUN-24AP, zaprezentowany w 2023 roku, przetarł szlaki dla obecnych planów jednostki o jeszcze większym tonażu.
Jeśli Chinom uda się dotrzymać terminu, rok 2035 może stać się początkiem ery „czystych gigantów”. Pozostaje pytanie, czy reszta świata – w tym Unia Europejska i Polska – będzie gotowa na przyjęcie atomowych kolosów w swoich portach, czy też bariery polityczne i społeczne zatrzymają tę technologię na wodach Azji.

