Jak podają trzej irańscy urzędnicy, którzy zapoznali się z rozkazem, najwyższy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei, wydał rozkaz bezpośredniego ataku na Izrael w odwecie za zabicie w Teheranie przywódcy Hamasu Ismaela Haniyeha.
Przywódca Iranu wydał rozkaz na nadzwyczajnym posiedzeniu Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Iranu w środę rano, krótko po tym jak Iran ogłosił, że szef biura politycznego Hamasu Haniyeh został zabity.
Izrael, który jest w stanie wojny z Hamasem w Strefie Gazy, nie przyznał się ani nie zaprzeczył zabiciu Haniyeha, który był w Teheranie na inauguracji nowego prezydenta Iranu. Warto dodać, że Izrael ma długą historię zabijania wrogów za granicą, w tym irańskich naukowców nuklearnych i dowódców wojskowych.
W ciągu prawie 10 miesięcy wojny w Strefie Gazy Iran starał się znaleźć równowagę, wywierając presję na Izrael poprzez gwałtowne nasilenie ataków ze strony sojuszników i sił pomocniczych w regionie, jednocześnie unikając pełnoskalowej wojny między tymi dwoma narodami.
W kwietniu Iran przeprowadził swój największy atak na Izrael od dziesięcioleci napięć między krajami, wystrzeliwując setki pocisków i dronów w odwecie za izraelski atak na ambasady, w którym zginęło kilku irańskich dowódców wojskowych w Damaszku w Syrii.
Ale nawet ten pokaz siły został zapowiedziany z dużym wyprzedzeniem, niemal cała broń została zestrzelona przez Izrael i jego sojuszników, a finalne straty były niewielkie.
Nie jest jasne, jak stanowczo odpowie Iran i czy ponownie skalibruje swój atak tak, aby uniknąć eskalacji. Irańscy dowódcy wojskowi rozważają kolejny łączony atak dronów i pocisków na cele wojskowe w pobliżu Tel Awiwu i Hajfy, ale chcieliby uniknąć ataków na cele cywilne, a przynajmniej tak stwierdzili irańscy urzędnicy.
Jedną z rozważanych opcji jest skoordynowany atak z terenu Iranu i innych frontów, na których Iran ma siły sojusznicze. W tym scenariuszu należy brać pod uwagę terytorium Jemenu, Syrii i Iraku.
Iran i wspierane przez niego siły regionalne — Hamas, Hezbollah w Libanie, Huti w Jemenie i liczne milicje w Iraku tworzą to, co nazywają „osią oporu”.