Końcówka roku 2025 przynosi nam informacje, które mogą wstrząsnąć rynkiem technologicznym mocniej niż premiera ChatGPT trzy lata temu. Mimo że sztuczna inteligencja stała się nieodłącznym elementem naszej codzienności – od warszawskich korporacji po domowe biura freelancerów – liczby stojące za gigantem z San Francisco malują niepokojący obraz. OpenAI, twórca najpopularniejszego modelu językowego na świecie, tonie w długach, mimo że jego przychody biją historyczne rekordy. Czy jesteśmy świadkami pękania największej bańki technologicznej tej dekady?
Paradoks finansowy: miliardy wpływów i gigantyczna dziura budżetowa
Najnowsze raporty finansowe, które ujrzały światło dzienne pod koniec listopada 2025 roku, wprawiły analityków w osłupienie. OpenAI generuje przychody na poziomie, o którym większość firm z Doliny Krzemowej może tylko pomarzyć. Mówimy tu o rocznej sprzedaży sięgającej 20 miliardów dolarów (około 80 miliardów złotych). Wydawać by się mogło, że to sukces. Jednak gdy zajrzymy głębiej, sytuacja wygląda dramatycznie. Tylko w pierwszej połowie tego roku firma zanotowała stratę netto w wysokości 13,5 miliarda dolarów, co w przeliczeniu daje niewyobrażalną kwotę ponad 54 miliardów złotych. To więcej niż roczny budżet niejednego europejskiego państwa na cyfryzację. Okazuje się, że każdy kolejny użytkownik ChatGPT czy generatora wideo Sora 2, choć generuje przychód, kosztuje firmę znacznie więcej w zasobach obliczeniowych.
Koszty AI: gdzie znikają pieniądze inwestorów?
Głównym winowajcą tak gigantycznych strat są astronomiczne koszty mocy obliczeniowej. Utrzymanie i trenowanie modeli takich jak GPT-5 oraz nowa generacja Sory wymaga infrastruktury, której ceny szybują w kosmos. Zobowiązania OpenAI na przyszłe lata w zakresie zakupu mocy obliczeniowej szacuje się na szokującą kwotę 1,4 biliona dolarów. Partnerzy tacy jak Oracle czy CoreWeave zadłużyli się już na blisko 96 miliardów dolarów, by budować centra danych pod potrzeby Sama Altmana. Dla polskiego użytkownika może to oznaczać jedno: era taniego dostępu do AI dobiega końca. Jeśli obecny model biznesowy się nie zepnie, subskrypcje premium mogą wkrótce kosztować nie 100, a 200 lub 300 złotych miesięcznie, stając się narzędziem luksusowym, a nie powszechnym.
Mroczne prognozy i widmo roku 2030
Analitycy z banku HSBC w swoich najnowszych prognozach nie pozostawiają złudzeń. Według ich wyliczeń, przy obecnym tempie wydatków, OpenAI nie osiągnie rentowności nawet do 2030 roku. Co więcej, aby przetrwać do tego czasu, firma będzie potrzebowała zastrzyku gotówki w wysokości kolejnych 207 miliardów dolarów. To stawia pod znakiem zapytania stabilność całego ekosystemu AI. Jeśli „król” upadnie lub zostanie zmuszony do drastycznych cięć, fala uderzeniowa dotknie każdego, kto zbudował swój biznes w oparciu o API tej firmy. Microsoft, główny udziałowiec, wciąż zachowuje dobrą minę do złej gry, ale inwestorzy zaczynają nerwowo spoglądać na swoje portfele, obawiając się powtórki z pęknięcia bańki dot-comów.

