Sierpień 1990 roku nad Morzem Czerwonym zapisał się w historii lotnictwa nietypowym zdarzeniem. Amerykańskie myśliwce F-14 Tomcat przechwytywały wówczas każdy podejrzany cel, a jednym z nich okazał się legendarny samolot pasażerski Concorde. Historia tego niezwykłego spotkania pokazuje, jak napięta była sytuacja geopolityczna w regionie u progu pierwszej wojny w Zatoce Perskiej.
Operacja Desert Shield i napięta atmosfera
Region Zatoki Perskiej w 1990 roku był miejscem najwyższej gotowości bojowej. Po inwazji Iraku na Kuwejt rozpoczęła się operacja Desert Shield, której celem była obrona Arabii Saudyjskiej. Amerykańskie lotniskowce stacjonujące na Morzu Czerwonym utrzymywały ciągłe patrole powietrzne, a myśliwce F-14 Tomcat latały non-stop, przechwytując każdy potencjalnie niebezpieczny obiekt.

Napięcie było szczególnie wysokie z powodu irackiego samolotu biznesowego Dassault Falcon 50, który został przerobiony na platformę do wystrzeliwania pocisków przeciwokrętowych Exocet. Ten samolot o nazwie kodowej „Suzanna” zaatakował wcześniej amerykańską fregatę USS Stark, zabijając 37 marynarzy. Każdy szybki obiekt wykryty przez radar był traktowany jako potencjalne zagrożenie.
Dramatyczny moment przechwycenia
W sierpniu 1990 roku krążownik Aegis wykrył nieznany obiekt lecący z dużą prędkością z północy. Para myśliwców F-14A z eskadry VF-32 otrzymała rozkaz natychmiastowego przechwycenia. Na pokładzie jednego z nich znajdował się komandor David Parsons, oficer nawigacji radarowej, który wspomina ten moment jako niezwykle napięty.
Gdy radar zablokował cel, okazało się, że obiekt leci wyjątkowo szybko i na dużej wysokości. System identyfikacji nie mógł rozpoznać sylwetki, więc Parsons sięgnął po obiektyw fotograficzny 300 mm, który miał w torbie. Gdy skupił obraz, ujrzał charakterystyczną sylwetkę Concorde – jedynego naddźwiękowego samolotu pasażerskiego w regularnej eksploatacji.

Legenda lotnictwa nad strefą wojenną
Concorde, lecący na pułapie 57 tysięcy stóp z prędkością Mach 2.2, był tak szybki, że niewiele myśliwców mogło go dogonić. Samolot został zidentyfikowany jako cywilny cel i pozwolono mu kontynuować lot. Do dziś pozostaje tajemnicą, dlaczego załoga Concorde zdecydowała się przelecieć nad jednym z najbardziej napięcych regionów świata, gdzie właśnie kończył się jeden konflikt, a zaczynał kolejny.
Incydent pokazuje nie tylko wyjątkowe możliwości techniczne Concorde, ale także profesjonalizm amerykańskich załóg F-14, które w ciągu sekund musiały podjąć decyzję o tym, czy cel stanowi zagrożenie. Ta historia to fascynujący fragment historii lotnictwa, gdy legendarny samolot pasażerski przypadkowo stał się uczestnikiem operacji wojskowej.


