Rynek mobilnych akcesoriów przyzwyczaił nas do nudnych, czarnych cegieł. Jednak marka Sharge (dawniej Shargeek) od kilku lat udowadnia, że ładowanie może być ekscytujące. Najnowsze doniesienia wskazują, że producent szykuje się do premiery modelu Shargeek 300, który ma zrewolucjonizować nasze plecaki. Mówimy tu o potężnej mocy 300W, futurystycznym designie i funkcjach, których próżno szukać u konkurencji. Co już wiemy o tym gadżecie?
Moc, która zawstydza gniazdka sieciowe
Najważniejszą informacją jest oczywiście deklarowana moc całkowita. Shargeek 300 ma oferować łącznie aż 300W mocy wyjściowej. To wystarczająco dużo, by jednocześnie ładować dwa wydajne laptopy (np. MacBooki Pro 16″) i wciąż mieć zapas energii dla smartfona.
Sercem urządzenia są porty USB-C wspierające standard PD 3.1, co pozwala na przesyłanie do 140W przez pojedyncze złącze. Jednak prawdziwą gratką dla entuzjastów elektroniki jest obecność portu DC. W przeciwieństwie do typowych powerbanków, Shargeek 300 pozwala na bezpośrednie zasilanie urządzeń wymagających nietypowego napięcia, co czyni go idealnym narzędziem dla fanów majsterkowania, fotografów czy operatorów dronów.
Przezroczysty design i inteligentne zarządzanie
Sharge kontynuuje swoją filozofię projektową „cyberpunk”. Nowy model, podobnie jak jego poprzednicy (Shargeek 100 czy 170), zamknięty jest w przezroczystej obudowie, która odsłania wnętrze urządzenia. Widzimy tu wysokiej klasy ogniwa (prawdopodobnie 18650 lub 21700) oraz elektronikę sterującą. Całość dopełnia konfigurowalne podświetlenie RGB, które nie tylko wygląda efektownie, ale może pełnić funkcję powiadomień.
Nie zabrakło też znaku rozpoznawczego marki – inteligentnego wyświetlacza IPS. Ekran ten to prawdziwe centrum dowodzenia, pokazujące w czasie rzeczywistym napięcie, natężenie prądu, temperaturę ogniw oraz szacowany czas do pełnego naładowania lub rozładowania. To funkcja, którą doceni każdy, kto lubi mieć pełną kontrolę nad swoim sprzętem.
Cena i dostępność w Polsce – czego możemy się spodziewać?
Oficjalna data premiery nie została jeszcze sztywno ustalona, ale kampania crowdfundingowa (prawdopodobnie na Kickstarterze) ma ruszyć „wkrótce”, a pierwsze wzmianki sugerują debiut na przełomie 2025 i 2026 roku. Biorąc pod uwagę politykę cenową firmy, tanio nie będzie.
W USA cena detaliczna może oscylować w granicach 200-250 dolarów.
W Polsce, po doliczeniu podatków i marży dystrybutorów, realna cena sklepowa może wynieść około 1000 – 1200 zł. Warto jednak polować na oferty „Early Bird” w serwisach crowdfundingowych, gdzie sprzęt ten może być dostępny znacznie taniej, prawdopodobnie w okolicach 800 zł. Czy warto? Jeśli szukasz bezkompromisowej wydajności i unikalnego stylu – zdecydowanie tak.

